Logo zrobię sobie

ZACIENIENIE… CZYLI PROSTY SPOSÓB NA OKNO W SYPIALNI.

   Dawno mnie tu nie było, bardzo dawno. Pochłonięta pracą trochę zapomniałam jak przyjemnie jest pobrudzić ręce farbą i posłuchać dźwięku szlifierki. Zapomniałam jak ważna jest równowaga, odpoczynek i ładowanie baterii podczas czynności, które sprawiają nam frajdę. To, dlatego tak długo mnie nie było. Nawet nie zaglądałam, bo wiedziałam, że będzie bolało. Ale ile można pozbawiać się takich przyjemności?
   Na rozkrętkę trochę poprawiałam zacienienie mojej sypialni i przy tej okazji dzielę się prostym pomysłem na „żaluzje” okienne. A właściwie powinnam nazwać je okiennicami wewnętrznymi.
   Zrobiłam je już dawno, teraz tylko odmalowałam. Nie jest to oczywiście idealne rozwiązanie i daleko mu do pięknych, ruchomych żaluzji drewnianych, ale ma jedną zaletę… jest zdecydowanie tańsze.
   Sypialnię mam od strony południowej, za grubymi zasłonami raczej nie przepadam, żaluzje z cienkimi listewkami owszem, podobają mi się, ale to nie do końca to, co chciałam uzyskać. Szukałam rozwiązania, które da mi możliwość zasłonięcia pomieszczenia w nocy i kameralnego zacienienia w dzień a do tego wprowadzi nieco „wiejskiego”, przytulnego klimatu. I to rozwiązanie w zasadzie spełniło wszystkie oczekiwania.
   Do zrobienia okiennic wykorzystałam drewniane, ażurowe drzwiczki meblowe. Są dostępne w wielu sklepach budowlanych. Potrzebne mi były cztery sztuki, ponieważ planowałam zrobić łamane okiennice. Chodziło o okno w lukarnie, więc otwieranie ich jest możliwe tylko pod kątem 90 stopni. Gdybym chciała zrobić z dwóch, szerokie skrzydła okiennic blokowałyby przejście. Łamane okiennice zajmują mniej miejsca i dają więcej opcji ustawienia.

   Surowe drzwiczki są w kolorze sosny. Ja chciałam mieć okiennice białe od wewnątrz, tzn. od strony sypialni i w kolorze naturalnego drewna od zewnątrz. Żeby nieco przyciemnić, pomalowałam je w całości bejcą do drewna w kolorze „dąb”. Potem jedną stronę pomalowałam białą farbą do drewna. Idealnie byłoby jeszcze zabezpieczyć woskiem. Ale to jest już moje drugie podejście do koloru tych żaluzji i nie wiem, czy na tym się skończy :). Jeśli zawoskuję, ciężko będzie potem zmienić kolor lub szlifować, aby zdjąć wosk z każdego zakamarka. W pierwszej wersji wewnętrzna strona była pomalowana dwoma warstwami farby. Najpierw szarą a następnie białą i zrobione były przecierki. Ta wersja trochę mi się znudziła i skończyło się na bieli. Naturalne drewno od zewnątrz z kolei dobrze koresponduje z elewacją domu.
   Jeśli chodzi o funkcjonalność moich okiennic, to dla mnie są idealne. Zupełnie zasłonięte, nawet przy pełnym, południowym słońcu dają wystarczające zacienienie, aby się zrelaksować. Efekt delikatnie sączącego się światła wprowadza ciekawy klimat, zależnie od pory dnia. A ponieważ jest to sypialnia, brak regulacji natężenia światła przez to, że żaluzje nie są ruchome, zupełnie mi nie przeszkadza.

   Gdyby ktoś skusił się na podobne rozwiązanie, to ważne jest kilka drobiazgów:
1. Robiąc pomiary trzeba uwzględnić odstępy między łączonymi na zawiasy elementami. Ja dodałam po 0,5 cm pomiędzy wszystkimi elementami, również między ścianą a żaluzją. Przy zwykłym oknie sprawa jest nieco ułatwiona.
2. Nie zapomnij o zakupie zawiasów :).
3. Drzwiczki są dość ciężkie, więc przy większej wysokości lub łączeniu dwóch proponuję przewidzieć min. 3 punkty łączenia.
4. Przed przykręcaniem zawiasów trzeba dobrze przemyśleć i ustawić elementy tak, aby po zmontowaniu całości dobrze się otwierały, drzwiczki były odwrócone tą samą stroną do pomieszczenia i żaluzje miały ten sam kierunek. Trzeba być uważnym, bo niespodzianki się zdarzają :).
5. Można też kupić i zamontować jakieś fajne uchwyty :).
  Wydaje mi się, że jest to też dobre rozwiązanie dla osób, które lubią bawić się kolorem. Ilość wersji kolorystycznych jest nieograniczona i do tego można w każdej chwili zmienić.
To, co? Dobrej zabawy! 🙂



do góry