Bardzo lubię przedmioty użytkowe. Takie, które poza tym, że cieszą oko, pełnią jakąś konkretną funkcję w naszym domu. I takie rzeczy najbardziej lubię tworzyć czy przerabiać. Tym razem wpadły mi w ręce stare szufladki, będące prawdopodobnie wcześniej częścią kuchennego kredensu. To chyba właśnie ich wątpliwy wygląd sprawił, że nikt przede mną nie zwrócił na nie uwagi. Oczywiście zgarnęłam je z miejsca, z którego jedyna droga prowadziła na wysypisko :). Nadal mam wielką przyjemność z ratowania takich staroci i myślę, że nieprędko mi przejdzie.
Fronty szufladek, jak chyba wiele mebli z tej epoki, pomalowane były na najgorszy z możliwych odcieni brązu:
Niestety, ich dna nie nadawały się już nawet do odnowienia, dlatego pracę rozpoczęłam od ich usunięcia. Trochę nierównej walki wręcz oraz przy pomocy kombinerek i udało się, pozostały tylko elementy nadające się do dalszej obróbki.
Fronty szuflad potraktowałam specyfikiem do usuwania starych powłok. Okazało się, że dzięki niemu ściągnęłam jakieś trzy warstwy farby w trzech różnych odcieniach brązu, odkrywając dwie pozostałe, częściowo zachowane warstwy, których kolory okazały się bardzo przyjemne dla oka :). To co zobaczyłam spodobało mi się na tyle, że postanowiłam pozostawić je w takim stanie (oczywiście nie bez zabezpieczenia).
Boki przeszlifowałam, ponieważ były wysmarowane klejem. To niestety spowodowało, że na chwilę szufladki straciły charakter, jaki mają takie starocie.
Nowe dna zrobiłam z cienkiej sklejki.
Od spodu przymocowałam listewki, które pełnią rolę “nóżek”.
Na koniec, użyłam bejcy w kolorze jasnego dębu i zabezpieczyłam woskiem. Aby znowu uzyskać efekt starego drewna, miejscowo przetarłam szufladki ciemnym woskiem.
Oczywiście nadal mają wiele niedoskonałości i pozostałości wcześniejszego użytkowania, ale jak zawsze, w moim odczuciu, to właśnie nadaje im charakteru.
Tak prezentują się dwie z czterech:
A Wy co sądzicie o efekcie końcowym?