Logo zrobię sobie

METAMORFOZA MINI SZAFECZEK

To była miłość od pierwszego wejrzenia. Znalazłam je na olx i już wiedziałam, że muszę je mieć :). Drogą zakupu nabyłam więc ich cztery sztuki oraz jedną nieco inną, ale o niej innym razem.
Miłość miłością, ale jako to często w życiu bywa, po bliższym poznaniu przestało być już tak cudownie :). Szafeczki, co prawda nadal mi się podobały, nadal były urocze, ale ich wykonanie pozostawiało wiele do życzenia. Do tego zostały pomalowane jakąś niebieską bejcą, która z góry zapowiadała się nie do zdarcia. Szczególnie w miejscach trudno dostępnych. Każda z nich była krzywa i miała niesymetrycznie zlokalizowane gałeczki, ale no cóż, taki właśnie ich urok. Tak czy inaczej nie straciły mojego zainteresowania, a jedynie czekały na swoją kolej.

To co rzuciło mi się w oczy to to, że ich drzwiczki wydały mi się rachitycznie duże w stosunku do całej szafeczki. Dlatego musiałam przerabiać je tak, żeby pozbyć się tego wrażenia.
Ale po kolei:
Najpierw szlifowanie i desperacka próba pozbycia się niebieskiej bejcy na tyle na ile było to w ogóle możliwe. Niestety nie udało się jej zupełnie pozbyć.

No i przyszedł czas na decyzję co dalej. Dwa pierwsze pomysły były dość oczywiste: szarości, drewno, biel. Zapadła więc decyzja, że jedna będzie w kolorze drewna i ciemnej szarości, druga w bieli i postarzona.
Na pierwszy ogień poszła ciemna szafeczka w moich ulubionych klimatach.
Po szlifowaniu miejsca, które miały być w kolorze drewna, zabejcowałam. Bejcę w kolorze dąb nałożyłam dwukrotnie, tak aby uzyskać nieco ciemniejszy odcień i przykryć pozostałości niebieskiej. Środek pomalowałam na kolor ciemno szary. Drzwiczki, które wydawały mi się za ciężkie do tak małej szafeczki, pomalowałam również na szaro, żeby następnie częściowo zeszlifować, dzięki czemu nabrały nieco lekkości.

Druga miała być biała, postarzana. Tak naprawdę to mój debiut, bo nic wcześniej nie robiłam w takim stylu, ale lepiej późno niż wcale. W rezultacie jednak nie obyło się bez szarości. Pomalowałam środek na kolor jasny szary a całą resztę na biało.

metamorfoza szafki

Postarzanie: Nie jestem zawodowcem w tych sprawach, więc obce mi są profesjonalne zabiegi postarzające mebel. Chciałam uzyskać efekt starej, odrapanej szafki, więc po prostu użyłam cykliny i zdrapałam farbę tam gdzie uznałam, że mogła być starta w wyniku długiego użytkowania :).
W obu szafkach pozostało tylko zawoskowanie.

Pozostały jeszcze dwie. Kolejna koncepcja jaka chodzi mi po głowie, to pomalowanie następnej w kolorze niebieskim lub zielonym. Jednak uznałam, że poczekam do remontu mojej kuchni, w której z pewnością któraś z nich zagości, a może nawet dwie, i wtedy zdecyduję w którym kierunku iść z kolejnymi przemianami :).
I tak mam dwie szafeczki w dwóch różnych stylach.
Która się Wam bardziej podoba?



do góry