Nie zawsze znajduję czas na kreatywne działanie. Ale kiedy już się uda, mam z tego wielką przyjemność, niezależnie od tego jak wielkie, czy wręcz małe, ono jest.
Tym razem niezbyt stara taca. Dostałam ją od koleżanki ze słowami: “Mnie już nie jest potrzebna, a Ty na pewno coś z nią zrobisz.” I tak zyskałam materiał do kolejnej małej metamorfozy. 🙂
Efekt końcowy mocno odbiega od pierwotnego pomysłu. Ale przecież nie zupełnie o niego chodzi… najważniejszy dla mnie jest sam proces i przyjemność, jaką czerpiemy z takiej zabawy. Tym razem włączyła się do niej moja 7-letnia córka, i nie, nie… nie zamierzała jedynie wykonywać moich poleceń… ona też miała swoje pomysły! I tu przyznaję, że jej pomysły bardzo mi się podobały.
W ten sposób powstała nasza wspólna praca :).
A tu przedstawiamy nasze działania krok po kroku:
Trzeba otwarcie przyznać, że w oryginale taca prezentowała się dość mizernie.
Krok 1 – szlifowanie.
Niestety, cała taca pokryta była żółtą… hmm… powłoką, co nie ułatwiało sprawy. Ale ponieważ planowałam środek pokryć farbą, mogłam go tylko lekko zmatowić. Dokładniej została oczyszczona zewnętrzna strona, która miała być w kolorze naturalnego drewna.
Krok 2 – bejcowanie.
Ścianki tacy pokryłam dwukrotnie bejcą w kolorze “dąb”.
Krok 3 – malowanie czarnego podkładu.
Tak naprawdę, to ja bym pewnie zostawiła taką kolorystykę 🙂 Ale ulubione kolory Ali to niebieski i zielony, więc czarny kolor stał się tylko bazą do dalszych działań i miał się pojawić przy postarzaniu naszej tacy.
Krok 4 – zielono mi… i niebiesko… czyli malowanie na kolorowo 🙂
Kolory uzyskałyśmy mieszając niezbyt dokładnie białą farbę z barwnikami, dzięki czemu nie były one jednolite. Dało to ciekawy efekt przechodzenia koloru w różne odcienie.
Krok 5 – postarzanie.
Tu i ówdzie, przy pomocy cykliny i papieru ściernego zdarłam nieco farby, tak, aby taca wyglądała na nieco bardziej zniszczoną.
Krok 6 – szablon.
No tak, pomysł był, ale szablonu niestety nie. Nie pozostało nic innego, jak go sobie zrobić :).
Użyłam do tego dość sztywnej, przezroczystej okładki ze starej teczki. Narysowany i wydrukowany wzór podłożyłam pod folię i wycięłam szablon. Dzięki temu miałyśmy szablon w takich wymiarach, jakich potrzebowałyśmy do naszej pracy :).
Krok 7 – malowanie wzoru.
Tutaj dobór kolorów i ułożenie wzoru były autorstwa Ali. Prawdę mówiąc zdziwiło mnie, że miała pomysł, aby wzór malować w różnych kierunkach (nierówno), podczas gdy ja miałam w głowie właśnie taką wizję :).
Kolejno przyklejałyśmy szablon i Ala malowała wzór.
Krok 8 – woskowanie.
Miejsca, w których po malowaniu zdarłam farbę, przetarłam ciemnym woskiem a całość zabezpieczyłam woskiem w naturalnym kolorze.
Efekt naszej pracy wygląda tak:
Tak naprawdę największą przyjemność miałyśmy ze wspólnie spędzonego czasu.
No i teraz mamy na czym podawać sobie herbatkę! 🙂