Logo zrobię sobie

WYPLATANIE INTUICYJNE

 

 

Czas, w którym wszyscy trochę zwolniliśmy, a na chwilę nawet się zatrzymaliśmy, okazał się dla mnie impulsem do wprowadzenia pewnych zmian. Może właśnie o to chodziło, żeby przystanąć, rozejrzeć się i na nowo określić, czy to, co mamy jest dla nas, dla mnie. Wniosek był taki, że moje ciało i przede wszystkim umysł, potrzebują wyciszenia i zmiany spojrzenia na to, co mnie otacza i jak postrzegam i interpretuję swoją rzeczywistość. Muszę przyznać, że pomimo oczywistego lęku przed tym, jak pandemia może wpłynąć na nasze życie, jej czas okazał się idealnym momentem.
Ruszyłam więc w poszukiwaniu „ciszy”…
Czytając na temat różnych możliwości i metod relaksacji, wyciszenia, zmiany nawyków, przekonań i spojrzenia na świat, na pierwsze miejsce wysunęły się ćwiczenia oddechowe i medytacja. Rodzajów i form zarówno ćwiczeń związanych z oddechem jak i medytacji jest tyle, że chyba każdy zainteresowany z powodzeniem znajdzie coś dla siebie. Ja również sobie coś wybrałam i uczę się, testuję, doświadczam.
Kolejną formą praktyki zbliżającej nas do wyciszenia umysłu jest praktyka uważności, skupienia uwagi na tu i teraz i czerpanie przyjemności z tego, co robimy, co dzieje się w teraźniejszości. I tu mój umysł, pogrążony w rozpamiętywaniu przeszłości i planowaniu przyszłości, stawia największy opór.
Musiałam znaleźć coś, co nie będzie jedynie byciem, (choć tego również się uczę), coś, co będzie czynnością w pełni angażującą moją uwagę, ale jednocześnie na tyle prostą i powtarzalną, żeby nie wymagała nadmiernej analizy. Do tego dodałam silną potrzebę tworzenia i przyjemność, jaką sprawia mi samo tworzenie, dzięki czemu moim celem stał się proces.
Jest oczywiście wiele rodzajów pracy twórczej, którą lubię robić, ale jakoś automatycznie moja uwaga poszła w kierunku wyplatania makramy. Nie chodziło mi jednak o sam efekt końcowy, produkt, którym mogłabym się pochwalić lub sprzedać, ani o zamknięcie, skończenia pracy. Celem miało być skupienie uwagi na procesie tworzenia. Makrama miała być narzędziem.
I tak odnalazłam swoje wyplatanie intuicyjne. 🙂
W zasadzie jedynym założeniem było to, żeby nic sobie nie zakładać, nie narzucać, nie oczekiwać, nie wymyślać wzoru. Wiedziałam, że kiedy z góry założę jak ma wyglądać efekt końcowy, moja praca stanie się automatyczna a uwaga popłynie w stronę aktualnych, życiowych spraw. Prosty, powtarzający się splot wprowadził mnie w rytm spokojnego wyplatania. Szukanie asymetrii i kształtu, wyrażającego poniekąd mój stan ducha, skupiało całą moją uwagę na byciu tu i teraz, w swojej własnej przestrzeni. To wyplatanie stało się moim treningiem uważności, medytacją, wyciszeniem.

Oczywiście efekt był taki, że moja rodzinka zadawała pytania:, „Dlaczego zostawiam taką nieskończoną?”, „Czy coś mi nie wyszło?”, „Czy zabrakło sznurka?” 🙂
A dla mnie właśnie ten efekt nieskończonej pracy jest ważny, bo pozostawia mi przestrzeń na kontynuację. Proces trwa, ciągle jeszcze można coś dodać, coś ująć, coś zmienić. Dzięki temu dla mnie ta praca jest ciągle żywa i w moim odczuciu wprowadza pewien ruch w pomieszczeniu. A może kiedyś ktoś podejdzie i doda coś od siebie…



do góry